Bez czarny - Sambucus nigra L. - to bardzo popularna roślina występująca w klimacie naszego kraju. Choć przyznam szczerze w okolicach Zakopanego nie udało mi się go znaleźć (kto wie, może nie szukałam dostatecznie dobrze), to w Krakowie jest on praktycznie na każdym rogu! Dosłownie rogu, bo bez czarny to roślina wszędobylska lub inaczej mówiąc ,,ruderalna". Potrafi rosnąć na skrajach lasów, brzegach jezior, ale również w centrum ruchliwego miasta czy na zapadających się niezamieszkałych dachach. Roślina ta jest krzewem, choć widziałam okazy przypominające raczej drzewo i ze względu na brak dużych wymagań klimatycznych chętnie sadzona jest w przestrzeni miejskiej.
Tyle surowca, ale nie można z niego skorzystać...
A to dlatego, że zgodnie z ,,Dobrą praktyką zielarską" materiału roślinnego nie wolno zbierać w miastach!
I pojawił się problem, cały Kraków kwitnie czarnym bzem, wszędzie go pełno, ale co z tego?!
Szczęśliwie okazała się niespodziewana wycieczka, a konkretnie zgubienie się i pojechanie tam, gdzie jeszcze nigdy się nie było.
Wielkie odkrycie!
Niby niedaleko miasta, ale totalna głucha cisza. Zapora na niewielkiej rzece i kilka stawów, gdzie oprócz ryb bogate życie prowadziły również ptaki, płazy i owady. Kilku wędkarzy w ciszy przesiaduje nad brzegiem. I dostrzegłam, tamten brzeg cały zarośnięty jest krzewami bzu czarnego, to idealne miejsce na zbiór!
Zbiór:
Należy zbierać tylko w pełni rozkwitnięte kwiiaty (całe baldachy), a najlepsze są te, które rosną na pełnym
słońcu. Po zbiorze należy rozłożyć baldachy swobodnie na papierze/serwetce/kocyku, tak żeby wszystkie owady mogły swobodnie je swobodnie opuścić.
Białe kwiaty bzu czarnego |
1. Przygotować syrop na zimno:
w 1 litrze przegotowanej i wciąż gorącej wody rozpuścić 1 kg cukru.
Podgrzewanie może być pomocne w dokładnym rozpuszczeniu.
Teraz syrop należy odstawić, by ostygł do temperatury pokojowej.
2. Słoik lub słoiki wymyć i wyparzyć.
3. Do słoików włożyć całe, nieopłukane baldachy kwiatu bzu czarnego (na 1 litr syropu 30 - 35 baldachów).
4. Dodać sok z 3 - 4 cytryn lub 20 - 30 gramów kwasku cytrynowego (w zależności jakie kto ma smaki).
5. Kwiaty zalać OSTYGNIĘTYM syropem, tak by były przykryte.
6. Słoik zakręcić i odstawić w dowolne miejsce (ja dałam na balkon) na 2 dni.
Minimum raz dziennie wstrząsnąć słoikiem (ja wstrząsałam za każdym razem jak wyszłam na balkon).
7. Po 2 dniach syrop przelać przez sito. Kwiaty wyrzucić, a syrop przegotować na małym ogniu.
8. Przelać go do wyparzonych butelek/słoików/naczyń.
9. Bardzo ważne! Pasteryzować około 15 minut na małym ogniu.
Jeśli miniemy ten punkt, syrop może przefermentować...
10. Można spożywać już, można przechowywać i spożywać później.
Syrop jest idealny jako dodatek do wody, albo do herbaty (mojemu Domownikowi najbardziej smakuje z rumiankiem). Polecam go pić w gorące dni, bo fajnie orzeźwia i dobrze smakuje.
A propos smakowania, pierwszy litr syropu został wypity w następny dzień po zapasteryzowaniu, dlatego drugą turę zrobiłam z około 6 litrów :)
Smacznego
E.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz